Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/580

Ta strona została skorygowana.

Bertinot, oraz wskazała miejsce pobytu w Petit-Bry, nadmieniając, że od czasu do czasu odwiedza Paryż, zatrzymując się w pokojach umeblowanych przy ulicy Anbry.
— Dobrze o tym wiedzieć — wysłuchawszy rzekł Tristan — lecz jakim sposobem znaleźć się sam na sam z tą osobistością?
— To twoja rzecz...
— Ile czasu dajesz mi pani?
— Tydzień... W razie, gdy prędzej ci się powiedzie, za każdy dzień dodam po pięćset franków.
— Słowo się rzekło.
Tristan powstał z belki.
Garbuska zatrzymała go.
— Jeszcze jedno słowo... — wyszeptała.
— Co takiego?
— Na wypadek niepowodzenia, gdybyś się dał złapać, sądzę, iż nie będziesz tyle podłym, aby zdradzić mnie tłómaczeniem, iż działałeś, jako zapłacony przeze mnie?...
Zbój wzruszył ramionami.
— Niedoczekanie ich, ażebym miał się dać złapać! A co się tyczy oskarżenia pani, cóż bym na tym zyskał?
— Absolutnie nic, zresztą nie uwierzono by ci...
— A zatem, śpij spokojnie, moja pani! Gdzie się spotkamy jutro, ażebym mógł dostać pierwszą połowę mojej zapłaty?
— Tutaj jest miejsce najpewniejsze.
— O której godzinie?
— O dziewiątej wieczorem. Trzeba przewidzieć wszystko... Gdybym któregoś z tych dni potrzebowała rozmówić się z tobą niezwłocznie, napiszę do ciebie te trzy wyrazy bezimienne: Przyjdź dziś wieczorem!
Rozeszli się.
Nędznik powrócił do swego poddasza, Julia Tordier, z obliczem tryumfującym — na ulicę Anbry.