Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/594

Ta strona została skorygowana.

— To zmienia postać rzeczy.. Czy ma go pani przy sobie?
— Przyniosłam., żeby go panu powierzyć.
Wyjęła klucz z kieszeni i podała młodzieńcowi.
— Dzięki ci, panno Joanno, za ufność... Wracaj teraz, a w potrzebie pisz do mnie, stawię się zawsze na chwilę oznaczoną.
— Nie ruszę się z willi, czekać będę, aż mi pan doniesiesz o Helenie... Jedno jeszcze pytanie... Czy masz pan wiadomość od ojca mojego?
— Nie... Lecz niedługo będę miał i z tobą się podzielę... Do widzenia, droga Joasiu...
— Do widzenia, mój przyjacielu...
Włosko ucałował ręce dziewczęcia i patrzył, jak znikła w cieniach parku.
Włosko piechotą wrócił do Paryża. O czwartej rano był na ulicy Verrerie, położył się spać zmęczony, lecz szczęśliwy ze swej wycieczki.
Joanna, powróciwszy do willi, poszła prosto do pokoju Marty.
— Wszystko ułożone, proszę panienki — rzekła. — Osoba, posiadająca moje zaufanie, najdalej za dwa dni zobaczy się i rozmówi z panną Heleną, poczem zapewne nie będzie pragnęła śmierci, bo odzyska nadzieję. Jak tylko będę miała wiadomości, podzielę się z panią...
— Wierzę ci i jestem spokojniejsza... Mogę teraz zasnąć... Idź i ty odpocznij, droga Joasiu, lecz zanim odejdziesz, uściśnij mnie...
Joanna ucałowała Martę i odeszła.

Wróćmy do Tristana.
Idąc także piechotą do Paryża, wyrzucał sobie, że się dał wziąć Włoskowi. Nie wątpił, że Włosko dotrzyma obietnicy, a co za tym idzie, on, Tristan, zagarnie sumę obieca-