Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/620

Ta strona została skorygowana.

— Posunąłeś podłość do granic ostatnich?
— Nie... widok krwi wytrzeźwił mnie... Uciekłem... A teraz nie mam odwagi stanąć wobec niej... Chcę, ażeby miała czas zapomnieć trochę... Powrócę za kilka dni, przeproszę Helenę, a ponieważ zmierzła mi Garbuska, stara wariatka, wyjadę gdziekolwiek... zostawię Helenę w spokoju.
— A majątek, pochodzący od Julii Tordier, czy zwrócisz?
— Nigdy! Będę wypłacał część dochodów Helenie... bo widzisz, bydlę jestem, lecz mam wyrzuty sumienia... pragnę, niech będzie szczęśliwą.
— Podoba mi się postanowienie twoje. Do kogo jedziesz, do Rouen? Daj mi adres.
— „Prosper Rivet w domu Aristida Bernier, fabrykanta napojów gazowych“.
Włosko zapisał w notesie.
— A teraz jedzmy prędko obiad i w drogę, żeby się na pociąg nie spóźnić.
O wpół do pierwszej pojechali razem; w Gaillon Włosko wysiadł, a Prosper pomknął do Rouen.

IX.

Po wstrętnej scenie, którą opisaliśmy, Helena ciężką noc spędziła. O dziewiątej rano podniosła się, napiła nieco ziółek i położyła napowrót do łóżka. Po południu Julia przyszła; Helena nie spała, a na widok matki dreszcz ją przeszedł. — Czego chcesz ode mnie? — rzekła, unosząc się. — Przyszłam zobaczyć, czy nie potrzebujesz czego, jesteś cierpiąca. — Przyzwyczajona jestem do tego, zostaw mnie, matko.