Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/622

Ta strona została skorygowana.

Ujęła laskę, którą Prosper zostawił na krześle.
— Czy poznajesz to matko? — ciągnęła jak w obłąkaniu. — Poznajesz, prawda? To laska, dana przez ciebie mężowi mojemu! Mojemu mężowi! nędznikowi, do którego przykułaś mnie dla nasycenia nienawiści twojej dla córki, i nie dlatego tylko, moja matko!... Czy słyszysz? Widziałam!... Wiem wszystko.
Garbuska, drżąc cała, nie pojmowała, co to znaczy.
— Przypatrz się dobrze tej lasce! — mówiła Helena, — jest krew twej córki na niej, przelana ręką zięcia twego i w twojej obecności... A! chcesz ażebym ci przebaczyła matko, wszystkie zniewagi... i tę ostatnią najsroższą, otóż, to ty, matko, uklęknij i błagaj przebaczenia!
I w uniesieniu coraz większym oparła ręce na ramionach Garbuski i zmusiła ją do uklęknięcia.
Lecz jednym skokiem Julia się zerwała i z pianą na ustach, z strasznym błyskiem oczu, zaryczała:
— A, łajdaczko! zapłacisz mi za to!
Helena rzuciła jej laskę pod nogi.
— Możesz mnie zabić teraz — rzekła. — Powiedziałam wszystko, co oddawna piersi mi rozsadzało!
Biedne dziecko, wyczerpane, padło zemdlone na łóżko.
Julia pobiegła do swego pokoju, zamknęła się, a wyciągając rękę w stronę córki, wymówiła cicho:
— Jak jej nie stanie, on będzie mnie kochał!

X.

Sprawdziły się przewidywania doktora; Lucjan Gobert powoli przychodził do zdrowia.
Pewnego dnia zbudził się z długiej gorączki, otworzył oczy i spojrzał dokoła zdziwiony.
— Byłem chory — rzekł, spojrzawszy na stół, zastawiony flaszeczkami od lekarstw.