Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/660

Ta strona została skorygowana.

Po południu dano znać Joannie, że ktoś przybyły z Paryża chce się z nią widzieć.
Młode dziewczę, nie przewidując kto to mógł być, z pośpiechem udało się do ogrodu.
Poznawszy Wioskę, z przerażeniem podbiegła ku niemu, przypuszczając jakiś niezwykły wypadek.
— Przynoszę pani ważną nowinę — przemówił były dependent u notariusza. — Helena owdowiała.
— Czy podobna! — wykrzyknęło dziewczę.
— Podobna... skoro Prosper Rivet umarł.
— Umarł... on! to obrzydłe stworzenie! Ah! Bóg jest dobry i sprawiedliwy.
I, ująwszy Włosko za rękę, nie tłomacząc swego zamiaru, poprowadziła go do salonu gdzie zgromadzona była rodzina de Roncerny, wraz z panem de Beuil i doktorem.
— Helena jest wdową... — wołała w upojeniu radości.
— Co ty mówisz? — podchodząc ku niej, spytał hrabia.
— Ten pan wszystko opowie — odparła, wskazując kłaniającego się Włosko.
— Nie mając zaszczytu być znanym panu hrabiemu, śmiem przedstawić się tutaj dla doniesienia pannie Joannie wielce ważnej nowiny o śmierci Prospera Rivet, męża pani Heleny Tordier.
Na wszystkich twarzach odmalowało się osłupienie.
Przypomniano sobie niedawną rozmowę sędziego śledczego i przerażające przeczucia jego, zrodzone ostatnim zdaniem, wygłoszonym przez Helenę.
— Czy nie rozumiecie państwo, że teraz już Helena jest wolną! — wykrzyknęła zdziwiona Joanna.
W miejsce odpowiedzi, hrabia zapytał Włoskę: