Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/674

Ta strona została skorygowana.

— O której odwiozłaś Helenę do domu?
— O kwadrans na drugą nad ranem.
Tu już, na dalsze pytania sędziego, Joanna, która rozstała się z Heleną przy drzwiach, w których dostrzegły klucz, zostawiony przez Riveta, — nic więcej dodać nie mogła.
— Jakim sposobem dowiedziałaś się, na kiedy Prosper zapowiadał swój powrót, i że pani Tordier wyjdzie na dworzec, ażebyś mogła zabrać ze sobą Helenę?
Joanna zmieszała się widocznie. Uderzony tym sędzia zapytał:
— Nie możesz mi pani na to odpowiedzieć?
— Owszem... Wiedziałam od pana Józefa Włoski.
I zaczerwieniła się jak wiśnia.
Nie uszło to bystremu oku sędziego.
— Kto jest ten pan Włosko? i gdzie mieszka?
— Człowiek, który uratował mnie od śmierci i do którego jestem bardzo przywiązana. Mieszka w Paryżu przy ulicy de la Verrerie. A o powrocie pana Rivet dowiedział się z listu od tegoż, otrzymanego tego wieczora, w którym udałam się do mieszkania pani Tordier, dla zabrania Heleny.
— Panno Joanno, ja muszę się widzieć z tym panem Józefem Włoską. Wyszedłszy stąd, pójdziesz prosto do niego, i przyprowadzisz mi go natychmiast.
— Ależ, panie, co to wszystko ma znaczyć? — wyjąkała przelękniona dziewczyna.
— Zdobądź się na męstwo, moje dziecko! Dowiesz się o czymś przerażającym.
— Panie... miałożby tu chodzić o Helenę?
— Tak... obwiniają ją...
— Tego anioła ośmielają się posądzać! I o cóż to?
— O otrucie męża.