Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/683

Ta strona została skorygowana.

wym uśmiechem szef bezpieczeństwa — to jednak zaznaczę, że zięć pani został otruty przez żonę łebkami od zapałek, przynajmniej są wszelkie tego poszlaki.
— O! nędznica! — mruczała Julia z godnym podziwu przeświadczeniem. Następnie zapytała:
— Czy wiadomo co się z nią stało?
— Zaaresztowana — odparł szef, wiedząc doskonale, że tak nie jest.
— Gdzie ją znaleziono? Okradła mnie zanim uciekła jędza!
— Znaleziono ją w hotelu. Wiele zabrała pieniędzy? i czy pani jest tego pewna?
— Około stu franków z szuflady, gdzie trzymam pieniądze na bieżące wydatki.
— Wszelako ja mam rozkaz, aby zarządzić w mieszkaniu pani rewizję, czemu pani oprzeć się nie może, rewizja ta bowiem należy do sprawy Prospera Rivet.
— Jaką rewizję, wszak jestem we własnym domu!
— Nikt pani nie przeczy, lecz córka pani i zięć zamieszkiwali tutaj, potrzebujemy więc przejrzeć wszystkie papiery, czy nie znajdzie się jakiś świstek, dowodzący występku wdowy Heleny Rivet.
— Ha! skoro tego potrzeba, róbcie, co chcecie — rzekła zirytowana Garbuska.
— Zmuszony jestem prosić panią o klucze.
Zaczęła się ścisła rewizja we wszystkich szufladach i skrytkach.
Pierwszą rzeczą, która zwróciła uwagę, był brulion testamentu, zredagowanego przez Józefa Włoskę, a przepisanego przez Julię Tordier, która nie chciała pokazywać Rivetowi pisma byłego dependenta u notariusza.
— To jest brulion testamentu — rzekła Julia Tordier.
— Wszystko na korzyść pani... Kto pisał ten brulion?
— Ja, panie.