Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/685

Ta strona została skorygowana.

fowi z podwójnego swego odkrycia i wręczył mu obydwa te dowody.
W kilka chwil potem wszystko to znajdowało się w ręku sędziego śledczego.
Przybycie Joanny do Boissy-Saint-Leger sprawiło Helenie radość niewypowiedzianą. Pierwszym pytaniem jej było:
— Jak się miewa Lucjan?
— Coraz to lepiej — odparła Joanna. — Lecz wisi nad nami wielkie nieszczęście... nie wiesz, o co cię posądzają...
— Wytłumacz się jaśniej.
— Czy wiesz, z czego umarł twój mąż?
— Z pijaństwa.
— Z trucizny! I ciebie posądzają, że go otrułaś! Ponieważ w dniu jego śmierci kupowałaś zapałki... i tę truciznę znaleziono w jego; trupie!
Helena w rozpaczy chwyciła się oburącz za głowę.
— Jakież to straszne, jam niewinna! Co począć!
— Iść prosto do sędziego śledczego i powiedzieć mu: Jestem niewinna, otóż mnie macie! Myślą bowiem, że się kryjesz, i to zwiększa podejrzenie.
— A zatem, dobrze. Jadę natychmiast. Dość już cierpień moralnych przeniosłam, lecz miara ich przepełniona utratą honoru. Jedźmy, Joanno.
Uściskały się czule i wsiadły każda do innego powozu, jedna z nich udała się prosto do pałacu sprawiedliwości, druga w stronę ulicy de la Verrerie.

XIX.

Włosko oczekiwał na Joannę. Wsiedli razem do dorożki, która zawiozła ich na ulicę Rivoli.