Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/690

Ta strona została skorygowana.

— Tak, pani.
— Na czym opiera się ten sąd ogólny.
— Czy w dniu śmierci Prospera Rivet nie kupowała pani pudła zapałek?
— To prawda, panie, matka mi kazała. Byłam chora, wstałam około dziesiątej i palona gorączką i pragnieniem, chciałam zaparzyć sobie kwiatu ślazowego, który od kilku już dni był moim zwykłym napojem. Szukałam zapałek do rozpalenia ognia, nie mogłam ich znaleźć, chociaż widziałam w pudełku cynowym.
Matka, czując się niezdrową, leżała w łóżku, a usłyszawszy moje szperanie, zapytała, czego szukam, a na odpowiedź moją odparła:
— Zapałek niema. Idź po nie do kupca i przynieś też mleka. Zapałek przynieś pudło.
Pomimo osłabienia poszłam i kupiłam pudło zapałek.
— Czy w sklepie nie powiedziano pani, że matka nie ma zwyczaju odrazu kupować takiej ilości?
— Nie, panie.
— Cóż potem pani zrobiła?
— Wróciwszy do domu z zapałkami i mlekiem, rozpaliłam ogień, nastawiłam ziółka moje, zagotowałam mleka dla matki i zaniosłam potem do pokoju imbryk, pełen ziółek ślazowych i położyłam się znowu.
— I nie wstawała pani?
— Wstałam dopiero, gdy przyszła Joasia, która mnie zawiozła do Petit-Bry, gdzie spotkałam pana. Właśnie w chwili, kiedy usłyszałam głos Joanny, wołającej na mnie, dręczona pragnieniem, skutkiem gorączki, miałam nalać sobie ziółek do filiżanki, ale, usłyszawszy Joannę, postawiłam imbryk na stoliku. Po tym, gdy Joasia powiedziała mi, po co przybyła — wstałam, ubrałam się i wyszłam za nią.