Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/696

Ta strona została skorygowana.

długo czekałam. Lepiej było mieć odwagę wyjechać za dnia! Ha! co zrobić! Czyż będę miała odwagę zasiąść na ławie oskarżonych? Stanąć przed sędziami przysięgłymi! Nie! nie! nigdy! raczej umrzeć!
Zabiję się! Nie będą mnie mieli żywej! Nie chcę więzienia. Wolę grób!
Garbuska zwróciła oczy ku oknu zakratowanemu, kędy wdzierało się słabe światełko.
Pomyślała.
— Mogę przywiązać sznur do tych krat, zawiążę sznur dokoła szyi i pozbędę się życia!
Julia Tordier nie straciła ani chwili dla wykonania projektu.
Zdjęła z siebie spódnicę perkalową, zębami i paznokami podarła ją na długie pasy i związała je tak, że utworzyły jeden długi pas mocny.
Robota owa, prowadzona gorączkowo, zabrała jej ledwie pół godziny czasu.
O godzinie jedenastej wieczorem już się skończyła.
Naraz usłyszała drzwi, otwierające się na korytarzu i odgłos ciężki kroków.
Ktoś się zbliżał.
Garbuska schowała pod suknię pas rzeczony i usiadła.
Nie wszedł nikt, tylko lufcik w drzwiach otworzy się i czyjś głos zapytał:
— Może potrzebuje pani czego?
— Nie, nic... — odpowiedziała Julia.
— To dobrej nocy. Staraj się pani usnąć.
Lufcik zamknięto i ciężkie kroki oddaliły się po chwili.
— No — szepnęła Garbuska, wstając. — Teraz już nic nie przeszkodzi.