Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/698

Ta strona została skorygowana.

na bruk, podniosła się bez żadnego zadraśnięcia i szybko rozejrzała się wokół.
Przyczaiwszy wzrok do ciemności, spostrzegła drzwi, do których się wnet zbliżyła.
Ręka jej poszukała klamki, drzwi się otworzyły.
Znalazła się w sieni.
Teraz trzeba było tylko z tego domu wyjść.
W jaki sposób? Co postanowić? Poprosić odźwiernego o otworzenie bramy tego domu, gdzie się znajdował posterunek policyjny, byłoby to ściągnąć na siebie niebezpieczeństwo.
Myśl nowa przyszła do głowy Julii Tordier.
Korytarz prowadzić musiał na schody; bez trudności odnalazła je, weszła na nie, dostała się na pierwsze piętro, po tym na drugie.
Tu dom się kończył.
W sionce drugiego piętra okno otwarte pozwalało widzieć rynnę i dach poddasza.
Jakkolwiek księżyc nie wszedł jeszcze, miliardy gwiazd czyniły ciemność przejrzystą i Julia ujrzała przed sobą na dole ogromny budynek, jakby magazyn z szerokimi oknami.
Uśmiech zjawił się na jej ustach.
— To mój dawny dom, dom tego łotra Włoski! — rzekła do siebie. — Jeżeli będę mogła, a muszę, jeżeli będę mogła dostać się do okienka strychu, przeszedłszy po dachu, dostanę się na schody boczne, a stamtąd na podwórze. Jak brama się otwiera, wiem i będę ocalona!
Garbuska zdjęła trzewiki, włożyła je do kieszeni, przeszła przez okno, schwyciła się rynny i ze zręcznością, jaką jej dawała siła woli, przesunęła się po rynnie na dach domu, zamieszkanego przez Włoskę.
Przesunęła się przed dwoma oknami nieoświetlonymi,