Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/699

Ta strona została skorygowana.

dosięgła okienka od strychu i zniknęła w tym otworze.
Dom był jej znanym do najmniejszych zakątków, i wiedziała, jak się otwiera brama.
Westchnęła głęboko, z wielką ulgą i wyszeptała:
— Jestem ocalona!

XXII.

Po wyjściu z gabinetu sędziego śledczego, Joanna i Helena udały się na ulicę Verrerie.
Józef Włosko, zobaczywszy Helenę, ucieszył się niezmiernie.
— Jest pani wolną! — zawołał. — Wolną! Jest więc prawdziwa sprawiedliwość?
— Tak, wolną jestem — odpowiedziała młoda kobieta — ale jeszcze nie zupełnie uniewinnioną.
— Niech to pani wcale nie przestrasza. Jest pani wolną, to rzecz główna! Jutro niewinność pani będzie uznaną i ogłoszoną, ja za to ręczę!
— Pani Helena pozostanie tutaj — odezwała się Joanna.
— Z panią?
— Tak.
— To niech się pani rozgospodaruje w pokojach na górze. Piotr spać będzie na pierwszym piętrze. Zresztą mamy do sprawdzenia rachunki z dwóch tygodni, to będziemy pracowali razem do późnej godziny. Kiedy pani już pomieści wygodnie panią Helenę, czy nie byłaby pani łaskawa zamówić w restauracji obiad na cztery osoby, który niech nam przyniosą o godzinie siódmej wieczorem. Wreszcie niech pani tak zrobi, jakby pani była już tutaj panią.
Włosko wymówił wyraz już z przyciskiem!
Joanna zbliżyła się do niego.