Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/703

Ta strona została skorygowana.

ce, ten, który już wydał ją, ten, który zamierzał ją zgubić, znajdował się tuż blisko niej, a sen oddawał go na jej łaskę.
Zbyt piękną była sposobność, ażeby z niej nie skorzystać.
Julia Tordier popchnęła drzwi, weszła, zbliżyła się wprost do biurka i schwytała straszną broń.
W tedy spostrzegła zeznanie, podpisane w Petit-Bry przez Tristana i kajet, na którego każdej stronie powtarzało się jej nazwisko.
Garbuska zabrała to wszystko i z nożem w ręce podeszła ku Włoskowi.
Podniosła rękę z nożem.
W tejże chwili drzwi od pokoju, gdzie pracował otworzyły się i odgłos ten strwożył Julię Tordier!
Nóż, zamiast zagłębić się po rękojeść w piersiach, zranił lewe ramię.
Wosko wydał okrzyk z bólu i jednocześnie dał się słyszeć straszny okrzyk Bertinota, który w Garbusce poznał Julię Derasme.
Nędznica obróciła się i poznała w nim swą pierwszą ofiarę, człowieka, przez nią zgubionego, o którym myślała, że oddawna nie żyje.
Ryk rozpaczliwy wydarł się jej z gardła i padła na kolana.
— Ona! — wykrzyknął Włosko.
— Ona! tak, ona! — odpowiedział Piotr.
Julia wypuściła nóż, wyciągnęła ku niemu ręce drżące i błagalne.
— Więc mnie poznałaś? — rzekł.
— Żyjesz! — wybełkotała.
— Tak, żyję! I Bóg mi świadkiem, nie szukałem zemsty. Ale ty sama mi ją przynosisz! Ha, więc niech się sprawiedliwości stanie zadość!