Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/10

Ta strona została przepisana.

Komuna konając, mordem i spustoszeniem znaczyła ostatnie chwile swoje, jak pies wściekły, rzucający się i kąsający przed śmiercią.
A tam z wyżyn fortów śmieli się prusacy, patrząc na francuzów palących stolicę własną, jak oni palili Bazeilles i Saint-Cloud.
Resztki potwornego, pokrytego krwią 1 błotem rządu schroniły się do okręgu jedenastego.
Komitet Ocalenia publicznego ustanowił w merostwie punkt szalonego i dzikiego oporu ludzi, którzy widząc się zgubionymi, wiedzieli, iż niema dla nich przebaczenia.
Kartacze jak grad ognisty padały na dachy domów, dziurawiły je, wybuchały.
Przerażeni mieszkańcy opuszczali mieszkania i szukali schronienia w piwnicach.
Dom, w którym mieszkał Gilbert Rollin, posiadał, zarówno jak większość domów tej dzielnicy, dwa piętra piwnic.
Lecz nie wszystkie one były zajęte.
Wielka liczą lokatorów znalazła sposób opuszczenia Paryża i postanowiła powrócić dopiero po stłumieniu powstania.
Gilbert, przestraszony stanem swej żony i objawami zbliżającej się słabości, ukrył się wraz z nią w piwnicy piętra niższego, dokąd zniósłszy pościel i nieco żywności, przy świetle naftowej lampki oczekiwał rozwiązania Henryki, nie wiedząc jak w krytycznej chwili poradzić sobie w braku lekarza, którego znaleźć było niepodobna.
O godzinie ósmej Henryka wydała na świat dziewczynkę, która żyła zaledwie kilka minut.
Gilbert wziął w ręce małego trupa, przyłożył ucho do jego piersi w okolicy serca i, nieodczuwszy