Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/106

Ta strona została przepisana.

Stary przyjaciel nieboszczyka po przeczytania jej namarszczył brwi.
— Czy to od pana Rollina? — zapytał Rajmund.
— Tak.
— Zapewne zapowiada swój przyjazd?
— Przeczytaj! — odrzekł doktór, podając depeszę.
Rajmund odczytał znany już nam telegram:
„Wiadomość niespodziewana i okropna. Bolejemy. Henryka zapadła powtórnie. Nie mogę opuścić jej. Zajmij się pan wszystkiem. List wysyłam. Gilbert Rollin“.
— Kłamstwo! Kłamstwo! Kłamstwo! — zawołał Schloss. — Nie chce przyjechać, gdyż lęka się spojrzeć na swą ofiarę... mógłby się zdradzić!
— Cóż pan przypuszczasz? — zapytał doktór zdziwiony.
— Przypuszczam, że w Paryżu dzieje się coś, co przed nami ukrywają. W przekonaniu mojem pan Gilbert Rollin jest łotrem, a postępowanie jego wydaje mi się mocno podejrzanem.
Doktór Pertuiset oddawna znał wartość moralną Rollina, niejednokrotnie bowiem rozmawiał o nim z nieboszczykiem hrabią, nie miał odwagi jednak sformułować przeciw niemu tak stanowczego oskarżenia.
— Może się mylisz... — odrzekł.
— Wkrótce będę wiedział na pewno — rzekł Rajmund. — Pojadę do Paryża i zobaczę się z księdzem d‘Areynes. We dwóch łatwiej rozświetlimy tę intrygę.
— Dobrze, jedź, ale dopiero po pogrzebie.
— Naturalnie.
— Zresztą musimy czekać na zapowiedziany list pana Rollina.
List ten otrzymano następnego dnia rano, lecz nie dowiedziano się z niego nic nowego, był bowiem