Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/107

Ta strona została przepisana.

tylko rozwałkowaniem frazesów, zawartych w telegramie z dnia poprzedniego.
Gilbert zapewniał w nim o swym głębokim żalu, mówił o inderesach swej żony, nad któremi nie mógł czuwać przykuty do łóżka ksiądz d‘Areynes; w imieniu chorej Henryki i prawnej sukcesorki całego majątku, Blanki, błagał doktora o poczynienie właściwych kroków u władz i oświadczał, iż gotów jest natychmiast wysłać wszelkie potrzebne dokumenty, jak metryki, plenipotencye i t. p.
Rajmund po odczytaniu tego listu rzekł:
— Tak przemawia tylko spadkobierca. Człowiek ten myśli tylko o jednem: objąć jaknajprędzej majątek hrabiego. To wyraźne!
Rzeczywiście, było to tak wyraźnem, że gdyby nie wzgląd na Henrykę, doktór byłby odmówił prośbie Gilberta.
Przyjął więc narzucony na siebie ciężar, wiedząc, że ksiądz d‘Areynes, który tak gorąco bronił przed hrabią sprawy jego bratanicy, będzie mu za to wdzięcznym.
Co go obchodził Gilbert?
Znając warunki testamentu hrabiego, wiedział, że Gilbert i jego żona będą tylko użytkowali z majątku, zapisanego na własność ich córce, bez prawa naruszenia kapitału.
Pod wpływem tych uwag postanowił przyśpieszyć załatwienie spraw spadkowych.
W południe odprowadzono zwłoki hrabiego na miejsce wiecznego spoczynku i tegoż dnia wieczorem Rajmund odjechał do Paryża.

XLIII.

Następnego dnia doktór udał się do sędziego pokoju w Fenestranges i wyjaśniwszy mu powód swej