Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/117

Ta strona została przepisana.

zdać sobie sprawy ze swego stanu, dr Lebland, jego żona i Magdalena znajdowali się przy jego łóżku.
Z niepokojem oczekiwali oni przesilenia, od którego zależało życie chorego; gdyby było gwałtowne, powodowałoby śmierć, w razie przeciwnym dozwalanoby oczekiwać wyzdrowienia.
Należało więc oszczędzać jakiegokolwiek wzruszenia i niedozwolić mu mówić.
Wikary, odzyskawszy przytomność, powiódł wzro9m wokoło siebie i usiłował zebrać wspomnienia.
Doktór Lebland, oczekujący na tę chwilę, spostrzegłszy pracę jego umysłu, by przerwać ją, rzekł:
— Niech ksiądz nie wysila swych myśli i przewszystkiem o nic nie pyta, jeżeli nie pragnie pogorszyć swego stanu. Proszę posłuchać rad starego praktyka, który pielęgnował księdza w chorobie i ma nadzieję ocalić mu życie. Niech ksiądz pozwoli mi najakiś czas myśleć i mówić za siebie. Żądam tego w imieniu wszystkich, którym zależy na życiu księdza.
— Raul uważnie wysłuchał doktora, wzrokiem wyraził mu swą wdzięczność, lecz nie odrzekł ani słowa.
Doktór mówił dalej:
— Był ksiądz raniodym niebezpiecznie... Kula przeszyła piersi na wylot... Ocalał ksiądz cudem. Tylko unikanie najmniejszego ruchu i najmniejszego słowa, może przyśpieszyć wyzdrowienie. Ręczę za nie, ale musi ksiądz ściśle stosować się do moich rozporządzeń.
Wikary lekko uścisnął dłoń doktora, przymknął oczy i usuwając wszelkie myśli, zaczął modlić się w milczeniu.
W tej samej chwili, w której scena ta odbywała się w pokoju księdza d‘Areynes, Rajmund Schloss wychodził z pociągu kolei żelaznej.