Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/131

Ta strona została przepisana.

— Depesza z Fenestranges wyprawiona była rano.
— Ale otrzymałem ją dopiero po wyprawieniu do hrabiego Emanuela telegramu, uspokajającego o życie Raula.
— Nie chcę panu zaprzeczać, lecz uważam to za nieprawdopodobne.
— A jednak... — zaczął Gilbert.
— A jednak — przerwała Magdalena, nie mogąc powstrzymać się dłużej — nie byłeś pan wtedy szczerym jak nie jesteś i dzisiaj. Dlaczego, po zawiadomieniu hr. Emanuela o śmierci jego bratańca, odgrywałeś pan przedemną komedyę zdziwienia, gdym powiedziała panu, że ksiądz wikary był rannym, lecz doktór ocalił go? Udawałeś pan, iż nawet nie wiesz, że ksiądz powrócił do Paryża.
Uwaga ta zmieszała Gilberta.
Przyparto go do muru i dowodnie wykazywano jego hipokryzyę i zamiary zbrodnicze.
Pozycya była przykra; należało z niej wyjść jakimkolwiek sposobem.
— Cóż to — odrzekł Rollin udając obrażonego, — czy znajduję się przed sędzią śledczym i podlegam badaniu? A to dobre! Nie przywykłem do zdawania rachunków nikomu z mego postępowania i nie pozwolę by komentowano je w sposób znieważający mnie. Przyszedłem do tego domu dla spełnienia obowiązku... Stanąłeś pan na przeszkodzie, więc cofam się. Nie będę się widział z księdzem d‘Areynes, ponieważ pan lekarz jego, nie zezwala na to; ale odchodząc ztąd, nie mogę powstrzymać się, by nie wyrazić zdumienia wobec podobnego postępowania! Widzę, że znajduję się wśród ludzi uprzedzonych dla mnie nieprzychylnie, gotowych oskarżać o jakąś nieistniejącą zbrodnię! Pogardzam podobnem oskarżeniem! Jestem mężem i ojcem, przybyłem zaś tutaj jako przedstawiciel mej żo-