Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/133

Ta strona została przepisana.

Wikary groźnie wyciągnął ku niemu rękę i zawołał:
— Wiem o wszystkiem, panie Roltin. — Precz ztąd.
Gilbert, zmieszany w najwyższym stopniu, cofnął się parę kroków.
— Precz ztąd!... powtórzył Raul, — precz zabójco!
Nie mógł przemówić więcej, gdyż niezmierne wzruszenie odebrało mu siły.
Zachwiał się i padł na ręce doktora.
Magdalena jęknęła, zaś Rajmund Schloss rzucił się ku Gilbertowi, pochwycił go za ramię i zawołał:
— Jeżeli on umrze, ty będziesz winien jego śmierci! Precz zabójco!
Gilbert cofnął się ku drzwiom, otworzył je i uciekł.
— Teraz tylko cud może go ocalić! — zawołał doktór z rozpaczą.

XLIX.

Pół roku upłynęło od owej okropnej nocy, w której wikary od św Ambrożego został raniony.
Recydywa, jakiej uległ, dowiedziawszy się od Gilberta o śmierci hr. Emanuela, była straszną i tylko najwyższe wysiłki starego chirurga zdołały ocalić go po raz wtóry.
Dzięki żelaznemu organizmowi swemu powrócił nareszcie do zdrowia, ale przez pięć miesięcy walczył ze śmiercią.
Rekonwalescencya trwała cały miesiąc.
Przez te pół roku zaszło wiele wypadków nywych.
Henryka Rollin, zdrowa już zupełnie, nie mając najmniejszego podejrzenia co do zamiany dziecka, pokochała je głęboką miłością macierzyńską jak własną krew, własne ciało, jak część duszy, własnej.