Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/144

Ta strona została przepisana.

na prośbę dyrektora o wskazanie pacjentek nieznanych, zaprowadziła go i Schlossa do łóżka nad którem widniała tabliczka z napisem nr. 4.
— Ta nieszczęśliwa jest stracona — rzekła. — Pozostaje jej zaledwie parę dni życia.
— Nie, to nie ona — rzekł Schloss.
Podeszli do nr. 6.
— I tej dni są policzone — szepnęła zakonnica.
— Nie ona.
Na łóżku oznaczonem nr. 16, leżała chora z głową prawie całkowicie obwiązaną bandażami.
— Ta — rzekła infirmierka — miała szczękę strzaskaną pociskiem. Dotychczas nie wymówiła ani słowa, przytem nie umie ani pisać, ani czytać.
Schlos spojrzał na chorą, poczem rzucił wzrok na numer łóżka sąsiedniego i drgnął.
W bladej jak płotno twarzy chorej poznał Janinę Rivat.
— To ona, panie dyrektorze — zawołał uradowany 1 przybliżywszy się do łóżka dodał: — Janino! Janino!
Kobieta otworzyła oczy, uniosła się na pościeli i spojrzała wkoło siebie wzrokiem bez wyrazu.
— Janino, powtórzył Schloss — przychodzę w imieniu księdza d‘Areynes, pierwszego wikarego parafii św. Ambrożego.
Oczy chorej pozostały błędnemi.
— Ona nie odpowie panu — rzekła zakonnica.
— A jednak słyszała...
— Słyszy, ale nie rozumie.
— Dlaczego?
— Ponieważ straszna rana pozbawiła ją zmysłów. Jest obłąkaną.
— Obłąkana!
— Pocisk ugodził ją w głowę, przedziurawił czaszkę i naruszył mózg.