Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/157

Ta strona została przepisana.

niwszy ukłon, — Czy otrzymałeś dzisiejszy mój raport o numerze 17-ym z mej sali?
— Otrzymałem.
— Prosiłem w nim o odesłanie tej biednej kobiety do zakładu okłąkanych. Czyniłem wszystko co mogłem i nie mogę dłużej trzymać jej w szpitalu.
— Raport pański przesłałem radzie dobroczynnego! publicznej i oczekuję tylko rozkazu odesłania Janiny Rivat.
— Mówisz pan: Janiny Rivat! — zawołał doktór zdziwiony. — Więc wiadome już jej nazwisko?
— Wczoraj pan Schloss — odrzekł dyrektor, wskazując na Rajmunda — a dzisiaj ksiądz d‘Areynes stwierdzili, że chora nr 17-ty jest Janiną Rivat, uratowaną z płonącego domu w nocy 28-go maja.
— Więc ksiądz zna tę nieszczęśliwą kobietę? — zapytał lekarz, zwracając się do wikarego.
— Znam.
— Czy może mi ksiądz opowie zięć wszystko, co mu wiadome o niej?
— Owszem.
Wikary powtórzył szczegóły opowiedziane przed chwilą dyrektorowi.
Lekarz po wysłuchaniu za proponował księdzu by udał się z nim do chorej, w celu ożywienia w niej pamięci i wywołania wspomnień.
Wszyscy czterej udali się do sali, w której pomieszczona była chora nr 17.
Janina ze złożonemi rękani i oczyma utkwionemi w przestrzeni siedziała na łóżku.
Ksiądz, spostrzegłszy jej twarz zbiedzoną, nie mógł powstrzymać się od okrzyku litości.
— Cóż, poznaje ją ksiądz? — zapytał dyrektor.
— Poznaję. Schloss nie omylił się, to Janina Rivat.