Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/173

Ta strona została przepisana.

— Społeczeństwo, mówił sobie, składa się z wyzyskiwaczów i wyzyskiwanych. Tylko głupcy i bogaci są wyzyskiwanymi, a ponieważ nie jestem ani pierwszym ani drugim, więc będę wyzyskiwał.
Od takiego osobnika można spodziewać się wszystkiego i wszystkiego obawiać się.
Ze zdumiewającą jednak hypokryzyą ukrywał to usposobienia, był najuleglejszym ze wszystkich infirmerów i dawał dowody bezgranicznej łagodności i współczucia dla powierzonych mu chorych.

LIV.

Naczelny chirurg szpitalny, oceniając przymiot; młodego infirmera, powierzył mu nadzór nad Duplatem, którego rana pod względem naukowym zajmowała go wielce.
Ex-kapitan komuny widział jego niezmierną troskliwość o siebie i nie miał dość słów na wyrażeniu mu swej wdzięczności.
— To tyś ocalił mnie — mówił, ściskając ręce infirmera. — Nie zapomnę ci tego.
Duprety odpowiedział uściskiem ręki, lecz pomyślał:
Wynagrodzisz mi to „mimo twej woli“. Na tym świecie nic darmo! to moja dewiza!..
Podkreślone przez nas trzy wyrazy „mimo twej woli“, miały znaczenie tajemnicze.
Duprety pamiętał wszystkie fazy gorączki, przez które przechodził Duplat podczas pierwszech dni pobytu w szpitalu.
Były komunista bredził w malignie, a Duprety siedząc u jego łóżka, starannie notował w pamięci każde jego słowo.
— Champigny — mówił ranny — ulica Bretigny...