Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/175

Ta strona została przepisana.

miesięcy, po czem do czasu zupełnego wyzdrowienia wysiany został na wieś do pewnego kolonisty rolnika, który zażądał od administracyi człowieka do prowadzenia ksiąg gospodarczych.
Duprety miał już gotowy plan na przyszłość.
Postanowił mianowicie opuścić jak najprędzej, po powrocie do Francy i, wyznaczone mu miejsce nadzoru policyjnego i osiąść w Paryżu, gdzie łatwiej niż w mieście małem, ukrywać się przed okiem policyi, zwłaszcza pod nazwiskiem przybranem.
Ale znaleźć takie nazwisko, czyste, zabezpieczające od wszelkich przypuszczeń, było rzeczą niełatwą.
Duprety oddawna poszukiwał go napróżno, gdy wtem wypadek przyszedł mu z pomocą.
Do portu numeiskiego przybyła fregata Le Var i wysadziła na brzeg około stu kolonistów dobrowolnych i przestępców.
Żegluga była wyjątkowo trudną, wielu pasażerów po wysadzeniu ich na ląd, odstawiono natychmiast do szpitala.
Pomiędzy nimi znajdował się młody człowiek, któremu strzaskany podczas burzy maszt rozbił czaszkę.
Pomieszczono go na tem samem łóżku, które zajmował przedtem Serwacy Duplat.
Gaston Duprety otrzymał polecenie rozebrania go i udzielenia pierwszej pomocy.
Wraz z chorymi przysłano do szpitala ich papiery, ale zawierały one tylko wskazówki podane przez nich samych przy wsiadaniu na statek, a więc imię i nazwisko, gdyż pasażerowie wolni, nie byli obowiązani do podawania bliższych szczegółów, dopiero po wyjściu na ląd składali gubernatorowi paszporty lub inne dowody, stwierdzające ich osobistość.
Duprety, zabierając ubranie i rzeczy rannego, nie zapomniał zrewidować kieszeni, by znalezione w nich