Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/179

Ta strona została przepisana.

przejrzał raporty swych poprzedników, porobił sobie notatki i podczas swych wizyt u chorych drobiazgowo badał ich stan.
Janina Rivat była najstarszą pacyentką zakłada.
Tak długi szereg lat pobytu w szpitalu zdziwił nowego dyrektora.
— Obłąkana od siedmnastu lat i jeszcze żyje? — pomyślał. — Szczególny wypadek! Waryaci prawie nigdy nie żyją dłużej nad dziesięć lat... Pierwszy raz zdarza mi się widzieć coś podobnego.
Zadzwonił na służącego i kazał mu poprosić swego pomocnika d-ra Verdier, jednego z najdawniejszych lekarzy zakładu.
— Szanowny kolego — rzekł — naruszę na ten raz porządek szpitalny i zamiast na sali, poproszę pana, byśmy w gabinecie moim zbadali niektórych chorych. Będzie nam tu dogodniej, gdyż mamy pod ręką raporty lekarskie, których trudno zabierać z sobą na salę.
— I owszem.
— Zacznijmy od Janiny Rivat.
— Janina Rivat. Sekcya pierwsza. Uszkodzenie czaszki odłamkiem pocisku. Nieuleczalna.
— Czy jesteś pan pewnym?
— Najpewniejszym. Siedmnaście już lat przebywa w zakładzie, dwa razy robiono jej operację i najznakomitsi lekarze uznali ją za nieuleczalną. Z tego powodu jestem przekonany, że zmiana w jej stanie jest niemożliwą. Ma mózg sparaliżowany...
— Zobaczymy...
Pomocnik uśmiechnął się ironicznie.
Niedowierzanie szefa wydało mu się nonsensem i zarozumiałością.
— Niech pan każe przyprowadzić ją do gabinetu.
Zakład obłąkanych w Blois, niezależny od szpiltala ogólnego i pozostający pod wyłącznym zarządem ra-