Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/189

Ta strona została przepisana.

wzrastające jej ożywienie. Pogarszasz swój stan i wytężając pamięć, wyczerpujesz swe siły... Jeżeli chcesz wyzdrowieć i żyć, powinnaś zachować spokój bezwarunkowy...
— Dobrze — odrzekła — będę spokojną, lecz niech pan doktór powie mi, co się stało.
— Byłaś pani ciężko ranną odłamkiem granatu, który jednocześnie wzniecił pożar domu. Cudem ocalono cię od śmierci. — Pomieszczono cię naprzód w ambulansie, a następnie w szpitalu, gdzie dokonano operacyi, później przewieziono do Blois, gdzie znajdujesz się dotychczas. Jesteś tutaj oddawna...
— Oddawna... powtórzyła zdziwiona Janina.

LVIII.

Nakoniec przed pięcioma dniami, pragnąc cię wyleczyć, dokonałem nowej operacyi.
— Więc ja jestem w szpitalu? — zawołała przestraszona.
Doktór Bordet zawahał się nad odpowiedzią.
— Niech pan doktór powie! — błagała.
— Znajdujesz się w zakładzie obłąkanych — odrzekł wreszcie, patrząc w jej oczy, by ocenić wrażenie, wywołane temi słowami.
— Więc ja byłam obłąkaną! — zawoła nieszczęśliwa. — Domyślam się... Czuję to... Ale dziś już nią nie jestem... Odzyskałam zmysły, gdyż wróciła mi pamięć... Niech pan doktór powie mi... błagam go, jak długo byłam obłąkaną?
— Przeniesiono panią do ambulansu 28 maja 1871 roku, w trzy dni później odesłano cię do szpitala la Pitié, a w grudniu tegoż roku przewieziono cię do Blois.