Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/193

Ta strona została przepisana.

objaśni mnie, co powinam uczynić dla odszukania mych dzieci... A jeżeli matka i ksiądz już nie żyją...
Tegoż dnia Janina napisała dwa listy, jeden do księdza d’Areynes, zaadresowany do parafii św. Ambrożego w Paryżu i drugi do pani Lamblin w Châteaussur-Marne.

LIX.

Po wyprawieniu listów należało cierpliwie czekać na odpowiedzi.
Ażeby ten czas wydał się Janinie krótszym, młoda infirmerka czytała głośno książki, otrzymywane z biblioteki zakładu, a gdy czytanie nie zawsze odrywało Janinę od jej smutnych myśli, brała jaką robótkę do ręki i wesołą rozmową usiłowała rozproszyć jej troski.
W takich chwilach rekonwalescentka nie spuszczała oczu z młodej dziewczyny i zachwycała się nią w milczeniu.
Wogóle Janina mówiła bardzo mało, pewnego dnia jednak zapytała:
— Powiedz mi moje dziecko, ile masz lat?
— Siedmnaście — odrzekła Róża.
— Siedmnaście!
— I moje córki, gdyby żyły, byłyby w tym wieku. Możeby równie jak ty były piękne, łagodne i dobre... Ach! gdyby one były podobne do ciebie.
— Nie martw się mamo Janino, odszukasz je... Wycierpiałaś wiele, ale przeczucie mówi mi, że Bóg ci to nagrodzi.
Janina westchnęła i wzrokiem podziękowała dziewczynie za tę pociechę.
— Czy pochodzisz z Blois? — zapytała.
— Nie, urodziłam się w Paryżu.
— Czy masz tam rodziców?