Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/195

Ta strona została przepisana.

łabym żyć o z nią, jak chętnie oddałabym dla niej życie.
Janina zamyśliła się, poczem zapytała:
— Kiedy matka twoja została zabitą?
— Dnia 28-go maja, w ostatnią noc istnienia komuny, gdy prawie cały Paryż gorzał.
— 28-go maja... powtórzyła Janina. — A gdzie matka mieszkała?
— Zapewne przy ulicy la Roquette, gdyż tam była zabita, gdy wybiegła z domu.
— W jakim wieku byłaś wtedy?
— Miałam trzy dni życia.
— Zkąd wiesz o tem?
— Opowiadała rai niańka, a później zażądałam, pokazania mi protokółu znalezienia mnie. Miałam do tego prawo, gdyż był on zarazem metryką urodzenia.
— A człowiek, który cię wziął z rąk matki i odniósł do merostwa, nie zgłaszał się nigdy?
— Nigdy.
— Znasz jego nazwisko?
— Znam, gdyż podpisał protokół.
Jak on nazywa się?
— Juliusz Servaize, a drugi świadek nażywał, się Merlin.
— A później gdyś dorosła, nie starałaś się odszukać tych świadków?
— Na co? Nie wiedzieli oni nic więcej nad to, co zeznali do protokółu.
Rrzeczywiście! Co za dziwny zbieg okoliczności! 28-go maja, ostatniego dnia komuny zabrano i moje dzieci... Ach co się z niemi dzieje! Komu je powierzono?
— Dlaczego matko Janino dręczysz się niepotrzebnie? Poczekajmy na odpowiedź księdza d’Areynes.
— Jeżeli żyje jeszcze... Pomyśl tylko, siedmnaście lat! Ileż zmian mogło zajść przez czas tak długi... Ach, jak pragnęłabym, jak najprędzej opuścić ten zakład.