Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/197

Ta strona została przepisana.

ją, popełniłabym czyn niegodziwy, wiążąc twe życie z „mojem, z przyszłością, może pełną zawodów i smutku. Nie zapomnę o tobie nigdy... Pozostaniesz nazawsze w mej pamięci i sercu i drzysiągam ci, że tego dnia, w którym będę mogła powiedzieć ci: „Odszukałam moje córki“! dodam, a Bóg widzi, że z prawdziwą radością: Oczekuję trzeciej... ciebie... przybywaj droga Różo!
Biedna sierota była zbyt inteligentną, by nie rozumiała słusznych powodów Janiny, ale nie zmniejszyło to jej cierpienia.

LX.

Dni ciągnęły się długie, nieskończenie smutne.
Janina, nie otrzymując odpowiedzi na swe listy, zaczęła tracić nadzieję.
Tak upłynęły dwa tygonie.
Nakoniec, piętnastego dnia rano wręczono jej dwa listy.
Wzięła je drżącemi z radości rękami, lecz doznała zawodu.
Były to jej własne listy, zwrócone z powodu nieznalezienia adresatów, przytem na liście do matki widniał napis czerwonym atramentem: „Pani Lamblin zmarła 15 marca 1877 r., na liście zaś zaadresowanym do księdza d‘Areynes, napisano: „Nieznany“.
Janina zdumiała się.
Człowiek, który uczynił tyle dobrego, człowiek tak poważany w całym Paryżu, nieznany jest we własnej parafii.
Być może, że ksiądz d‘Areynes nie mieszka już przy ulicy Papincourt, może już nie jest wikarym przy kościele św. Ambrożego i jakiś głupi, czy niedbały urzędniczek pocztowy, niechcąc zadać sobie trudu poszukiwania, napisał na kopercie: „Nieznany“.