Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/21

Ta strona została przepisana.

— Ja, rozstrzelanym!
— Bez sądu!
— Przecież służyłem armii wersalskiej!
— To ja robaku służyłem, ty zaś byłeś tylko prostym figurantem; o tobie nikt nie wie.
Duplat na chwilę miał chęć skorzystać z otwartej bramy i uciec z Paryża, ale powstrzymała go myśl, że zdradzi go mundur, a przytem żałował pieniędzy, zakopanych w piwnicy domu przy ulicy Parmentier.
— Złapałem się, — rzekł do Merlina. — Ładnieś mnie urządził.
— Ciekawym dlaczego? Ażeby przekonać cię że jestem lepszym niż myślisz, sam odprowadzę cię do domu.
Po przejściu wojska nadciągnął szereg agentów policyjnych i zawczasu mianowanych urzędników, gotowych do objęcia czynności natychmiast po owładnięciu jaką dzielnicą, następnie wielu obywateli i księży spieszących do swych kościołów.
Merlin podszedł do grupy agentów, którym jakiś wysoki pan w orderach wydawał rozkazy.
— A ja otrzymam jakie instrukcje? — zapytał.
— Postaraj się dowiedzieć, co dzieje się w okręgu jedenastym i wracaj tu jaknajśpieszniej.
— Dobrze, ale chciałbym pierwej odprowadzić do domu tego gwardzistę, który wydał nam brama św. Gerwazego.
— Odprowadź go.
W niewielkiej za nimi odległości posuwały się kompanie marynarskie, mające zająć cmentarz Pere-Lachaise, zkąd artylerya rewolucyjna sypała pociskami bezustannie.
O godzinie dziewiątej cała akcya koncentrowała się na prestrzeni pomiędzy ulicą św. Antoniego, tar-