Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/216

Ta strona została przepisana.

dlaczego ksiądz mówi mi o tym wyrzutku, tchórzu i złodzieju? Dlaczego ksiądz zapytuje, czy znałam go.
— Powiem ci dlaczego, lecz naprzód proszę cię uspokój się.
— Nie wiem czy potrafię... Czyż to rzecz możliwa wobec pytania, czy znam Serwacego Duplata?
— A jednak potrzeba.
Uczyniła wysiłek nad sobą i po kilku chwilach rzekła:
— Widzi ksiądz, jestem już spokojną i mogę słuchać. Niech więc ksiądz mówi dalej.
— Serwacy Duplat mieszkał w tym samym domu.
— Ach! — krzyknęła Janina zdziwiona.
— Nie wiedziałaś o tem?
— Nie wiedziałam.
— Będąc ukrytym za drzwiami drugiego pokoiku, spostrzegłem Duplata wchodzącego, pomimo iż na ścianach i sprzętach poczęły pokazywać się płomienie. Nachylił się nad kołyską, pochwycił ją i uciekł z nią.
— On! — wyjąkała przrerażona Janina. — Więc to on porwał moje dzieci. Jakim sposobem ksiądz mógł znać tego łotra?
— Poznałem go pewnego dnia i zmuszony byłem nawet rozbroić go, gdyż chciał mnie zabić.
— Co on uczynił z memi dziećmi? Porywając je, musiał mieć jakiś cel! Ale jaki? komu on oddał je? Jaka szkoda, że ksiądz nie poszedł za nim.
— Należało przedewszystkiem ocalić ciebie.
— Ale później mógł ksiądz kazać szukać go.
— Byłem raniony i przez długi czas nie opuszczałem łóżka, ale Rajmund Schloss szukał.
— I cóż?
— Nie odkrył żadnego śladu.
— A Duplat? Cóż z nim się stało. Nie można było odnaleźć go?