Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/219

Ta strona została przepisana.

kiej formie ją okazuje. Tego rodzaju jałmużna nie ma w sobie nie ubliżającego. Zresztą, nie będzie ona stanowiły jedynego twego dochodu. Zarekomenduję cię pewnej fabryce bielizny kościelnej, ornatów i innych przedmiotów, od której będziesz mogła brać roboty łatwiejsze, co także przyniesie ci pewien dochód. Czy zgadzasz się?
— Z największą wdzięcznością.
— Nie mów o niej... Przyrzekłem twemu mężowi opiekę nad tobą, spełniam więc tylko obowiązek. Dziś jeszcze zajmę się tem. Za kilka dni obejmiesz miejsce, o którem ci mówiłem i nadto dostaniesz pracę. Tymczasem Rajmund wyszuka ci w okolicy św. Sulpicyusza mieszkanie i umebluje je według twoich wskazówek. Następnie pójdzie z tobą do magazynu w którym wybierzesz sobie przedmioty do swego sklepiku przenośnego, ustawianego codziennie w rogu wielkiego portyku kościoła. Rozumie się, że biorę na siebie wszystkie wydatki, jak również opłatę mieszkania, dopóki nie będziesz mogła opłacać je sama.
— Jakiż ksiądz jest dobry! — ze łzami w oczach zawołała Janina.
— Powtarzam ci jeszcze raz, że nic nie czynię osobliwego, spełniam tylko mój obowiązek. Zaciągnąłem go względem twego męża, człowieka, który zginął dla kraju i którego ostatnie tchnienie przyjąłem. On, z nieba widzi, że z radością spłacam mój długi... Nie trać nadziei, biedna matko! Bóg, który pozwolił mi spełnić ten obowiązek, może nie odmówi mi i szczęścia większego — powrócenia ci dzieci.
— To mój biedny Paweł opiekuje się mną... to on postawił na mej drodze człowieka, jak sam Bóg dobrego... Ach kiedyż będę mogła uklęknąć na jego grobie...