Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/223

Ta strona została przepisana.

kszem, gdy do pałacu przybywał Lucyan de Kernoöl, co zresztą zdarzało się dość często.
Oprócz jego wizyt obie kobiety nie miały innych rozrywek, chyba — jeżeli godzi się rzeczy świeckie stawić obok świętych — nabożeństwo w kościele św. Sulpicyusza, do którego chodziły codziennie i często z Lucyanem.
Marya Blanka szczerze kochała i szanowała księdza Raula, za to dla Gilberta Rollina odczuwała niechęć, graniczącą prawie ze wstrętem.
I jak mogło być inaczej, jakim sposobem mogli ofiarować cząstkę swego serca człowiekowi, który nigdy nie miał dla niej serdecznego słowa, pieszczoty, uśmiechu, pocałunku ojcowskiego?
Zwrócony na nią wzrok jego przejmował ją przestrachem.
Od najmłodszych lat widziała jak brutalnie postępował z jej matką i bolesne to wrażenie pozostało w niej na zawsze.
Obecność Lucyana de Kernoöl w towarzystwie obu mieszkanek pałacu przy ulicy Vaugirard, nie była przypadkową.
Rodzice jego, jak czytelnikom wiadomo, trzymali do chrztu Maryę Blankę i od tego czasu utrzymywał przyjacielskie stosunki z rodziną Rollinów, a właściwie i Henryką, gdyż o ile ją szanowali, jak na to zasługiwała, o tyle surowo potępiali Gilberta za jego ogoizm i postępowanie.
Po wojnie i stłumieniu powstania pan Kernoöl otrzymał posadę w ministeryum marynarki, a gdy po kilku latach żona jego zmarła, wyjechał do Brestu, gdzie powierzono ran dowództwo nad pułkiem, przeznaczonym do wzmocnienia wojsk, zajmujących Kochinhinę.
Było to w r. 1876.
Lucyan miał wtedy lat szesnaście i kształcił się