Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/228

Ta strona została przepisana.

w niezależnym i nie doznaje przeszkód od administracji, często niezgadzających się z potrzebami zakładu. Tem łatwiej będę mógł uzupełnić me studya. Jak się nazywa dyrektor tego szpitala?
— Doktór Giroux. Czy znasz go?
— Tylko ze słyszenia. Rzeczywiście, jest podobno bardzo uczony.
— Będziesz musiał pojechać do Joigny dla umówienia się o pensję... Doktór Giroux jest już uprzedzony.
Rozmowę przerwał wchodzący do salonu notaryusz.
— Moja Blanko — rzekła Henryka — ponieważ mamy pomówić o interesach, a rozmowa może przeciągnąć się długo, idźcie więc do biblioteki i czytajcie sami — Pan Lucyan zaś — dodała zwracając się do niego — ma o godzinie dziesiątej pożegnać Blankę i powrócić do domu. Oto mój rozkaz!
— Wypełnię go święcie.
Po wejściu do biblioteki Blanka usiadła na fotelu przy stole, założonym książkami i broszurami i po chwili milczenia rzekła:
— Więc wkrótce wyjedziesz pan z Paryża i odtąd rzadko będziemy się widywali... a kto wie, czy jakie przeszkody nie powstrzymają pana od przyjazdu. Przepadły nasze zebrania i rozmowy, jedyna rozrywka w naszej samotności.
I dla Lucjana to blizkie rozstanie się było bolesne, lecz z udanym spokojem odrzekł:
— Nie potrwa to długo... rok, najwyżej dwa lata.
Zresztą Joigny jest niedaleko, często więc będę mógł przyjeżdżać na kilka godzin.
— Praca może panu przeszkodzić — smutnie odrzekła Blanka. — Będziesz pan myślał tylko o nauce i zapomnisz o tych, co cię kochają.
— Ja miąłbym zapomnieć! — zawołał Lucyan, bo-