Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/240

Ta strona została przepisana.

— Nie wiem jak dalece upadłem, ale nie wiedziałem również, że kobieta naszej sfery może upaść tak nizko, by wobec świadków wyprawiać mężowi scenę domową. Jeżeli ci panowie dali taką radę, to winszuję im. Pozwól, że się oddalę i pozostawię ci możność spiskowania z ludźmi dla mnie obcymi i tem samem nie mającymi prawa mieszania się do spraw moich.
I zwrócił się ku drzwiom, ale Henryka powstrzymała go imponującym gestem.
— Nie wyjdziesz — zawołała — i musisz wysłuchać mnie! Nie unikniesz tego, co podobało ci się nazwać sceną domową, aby zapewne udać się do pałacyku przy ulicy Prony, do swej kochanki Oktawii!
Gilbert nie przypuszczał, że Henryka wie o tem.
Pozycya jego stawała się krytyszniejszą niż sądził.
— Widzisz, — mówiła dalej pani Rollin — że czas skończyć z tem. Czas ze względu na nazwisko i na przyszłość mej córki. Czy wiesz ile wynoszą długi twoje?
— Długi moje obchodzą mnie tylko! — wyniośle odrzekł Gilbert.
— I mnie także, gdyż wieżyciele twoi przychodzą do mnie upominać się o wypłatę, sądząc, że ze względu na honor nazwiska oddam własne fundusze.
— To jest twoim obowiązkiem — rzekł Gilbert. — Wszystko co żona posiada należy do męża.
— A coś uczynił z temi funduszami? korzystając z plenipotencyi, którą tak nierozważnie udzieliłam ci, wybrałeś przez lat siedmnaście przeszło trzy miliony franków, które nietylko roztrwoniłeś w całości, lecz nadto zaciągnąłeś długi! Nic dziwnego, ulicznice kosztują drożej niż żony prawe!... Wiem w jaką przepaść błota stoczyłeś się! Ale nie pozwolę byś tarzał się