Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/246

Ta strona została przepisana.

miłości własnej i zręcznem odgrywaniem miłości trzymała go pod swą władzą? Zadowolnić się nudnem życiem domowem, wyrzec się rozrywek i powoli umierać z nudów?
Za nic w świecie!
— Gdyby Henryka umarła — myślał — wtedy Blanka zostałaby na mojej łasce i mógłbym nadał prowadzić dotychczasowe życie. Wtedy i notaryusz musiałby milczeć, gdyż jako opiekun mej córki, miałbym prawo kontroli jej dochodów.
Zamyślił się, lecz po chwili odrzekł sobie:
— Nie... niebezpieczeństwo zbyt wielkie... należy czekać... Może wygram w karty...
Przywołał lokaja i kazał mu dla pośpiechu sprowadzić powóz, następnie wyjął z szufladki biurka paczkę biletów tysiącfrankowych i przeliczył je.
— Trzydzieści trzy tysiące — szepnął — co to znaczy... to na kilka tygodni...
Odłożył pięć biletów, które schował do pugilaresu, resztę zamknął w biurku i odjechał do klubu.
Szczęście na ten raz sprzyjało mu, gdyż wrócił nad ranem do pałacu z wygraną, wynoszącą dwadzieścia tysięcy franków.
Następnego dnia wypadły wyścigi, na których dwa konie jego były zaangażowane.
Przybyły one do mety pierwsze i zdobyły dwie nagrody, które wraz z zakładami uczyniły mu znowu piętnaście tysięcy franków.
Korzystając z powodzenia, tegoż wieczora jeszcze wyruszył do Monte Carlo, unosząc z sobą sześćdziesiąt tysięcy franków i nie zawiadomiwszy żony o wyjeździć.


∗             ∗

Rajmund Schloss, stosując się do życzenia księdza d‘Areynes, wyszukał dla Janiny Rival mieszkanko, po-