Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/250

Ta strona została przepisana.

— Dla tego, że wyznanie to uczyniliśmy sobie przed dwoma dniami, wtedy, gdy i ksiądz był w pałacu. Od tego czasu nie widziałem się z panią Rollin i właśnie w celu zwierzenia się przed nią chodziłem tam dzisiaj... I ksiądz chce, bym przestał widywać Blankę, która ma zostać moją żoną?
— Gdyż bywając, zaszkodziłbyś swym zamiarom.
— To będzie nad moje siły!
— Mój drogi, to są słowa niewłaściwe, skoro chodzi o cierpienie chwilowe. Przestań być dzieckiem i postępuj jak człowiek. Pojmiesz ją za żonę, przyrzekam ci to, i moja kuzynka wybrała cię na zięcia.
— Więc wie o tem? — zapytał Lucyan uradowany.
— Nie byłaby kobietą i matką, gdyby nie spostrzegła waszych uczuć, i gdyby nie pragnęła waszego związku. Czyż pozwoliłaby ci przebywać tak szęsto w swym domu? Od nas więc nie potrzebujesz obawiać się niczego, ale pozostaje Gilbert Rollin... Marya Blanka jest jego córką, musi mieć więc zezwolenie ojca.
— Czy ksiądz sądzi, że on odmówi go?
— Jestem tego pewnym.
— Dlaczego?
— Dla tego iż wie, że nie byłbyś mu uległym.
— Nie rozumiem.
— Wszak musisz mieć wyrobioną opinię o panu Rollinie.
— Opłakaną...
— Otóż z wyjątkiem kilkunastu tysięcy franków, jakie pobierać będzie moja kuzynka, wszystkie dochody z majątku, pozostałego po hr. Emanuelu d‘Areynee, należeć będą do Blanki od dnia jej ślubu. P. Rolinowi bardzo chodzi o to, aby mąż jego córki pozwolił mu rozporządzać się wszystkiemi dochodami, a wie, że ty nie zgodzisz się na to.
— Cóż mnie obchodzą pieniądze? — rzekł Lucyan. —