Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/259

Ta strona została przepisana.

nie za górami... Niech pan zasięgnie wiadomości, jak ja zasięgnąłem o panu...
— Zasięgał pan o mnie wiadomości?
— Będąc pańskim wierzycielem, nic dziwnego, iż pragnąłem dowiedzieć się, czy jesteś pan wypłacalnym. W poszukiyaniach tych dowiedziałem się wielu rzeczy.
— Jakich? — zapytał Roliin, zdobywając się na energię i zimną krew.
Były dependent postanowił zaryzykować, widział niedawny, chwilowy przestrach Gilberta i zapragnął z niego skorzystać.
— Dlaczego zmuszasz mnie pan do przykrego dla mnie oświadczenia mu, że przeszłość pańska nie jest bez skazy?
— Panie!
— Niech pan się nie unosi! Gniew niczego nie dowodzi i do niczego nie doprowadzi. Mówmy jak ludzie dobrze wychowani. Upewniam, że zyskasz pan na tem.
Gilbert chciał nadrobić zuchwalstwem.
— Dość tego! — zawołał. — Interes pański daje sę zawrzeć w kilku słowach. Utrzymujesz pan, że jesteś przedstawicielem praw Serwacego Duplata i żądasz wypłaty niby to ustąpionych przez niego weksli. Odpowiadam panu na to, iż nic nie jestem winien Duplatowi.
— Posiadam dowody.
— Po upływie dziesięciu lat następuje przedawnienie.
Grancey roześmiał się.
— Jesteś pan w, błędzie — odrzekł. — Przedawnienie następuje dopiero po latach trzydziestu... Możesz mi pan wierzyć, gdyż znam kodeks na palcach, mogę dosłownie zacytować panu wszystkie artykuły, odnoszące się do tej kwestyi, ale nie spierałbyś się pan ze