Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/261

Ta strona została przepisana.

Mąż Henryki zmuszony był złożyć broń.
Frazes: „pod ziemią w piwnicy“, zręcznie wypowiedziany w związku z innemi myślami, przekonał go że Grancey znał całkowitą jego tajemnicę.
Niepodobieństwo było zaprzeczać dalej.
Należało porozumieć się i uzyskać warunki jak najdogodniejsze.
— W końcu, panie vicehrabio — rzekł ocierając pot z czoła — czego pan żądasz?
— Jakto, czego żądam? Zdaje mi się, że wiesz pan dobrze. Żądam byś pan wypłacił mi przyznane Duplatowi sto pięćdziesiąt tysięcy franków. Cóż naturalniejszego?
— W tej chwili jestto dla mnie fizycznem niepodobieństwem.
— Będę wyrozumiałym! Jakkolwiek termin wypłaty upłynął oddawna, zgodzę się na raty wyrażone w wekslach. Wypłacisz mi pan czwartą część natychmiast, a następne trzy raty co sześć miesięcy.
— Zwrócisz mi pan weksle.
— Zwrócę, lecz w zamian za pieniądze.
Grancey wyjął z pugilaresu skradzione w ogrodzie Palmiry weksle i nie dając Gilbertowi do rąk, podsunął mu je pod oczy.
Rollin odrazu poznał swe pismo.
— Powiedz pan otwarcie, ileś za nie zapłacił Duplatowi?
— Zdaje mi się, iż rozumiesz pan, że nie mogłem interesu tak wątpliwego nabywać bez dobrego zarobku. Zapłaciłem mu za te papiery pięćdziesiąt tysięcy franków.
— W Numei?
— Tak.
— Więc pan tam był?
— Jako turysta — z uśmiechem odrzekł Grancey.