Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/27

Ta strona została przepisana.

wo korzystania z majątku do czasu pełnoletności lub małżeństwa dziecka.
— Bez różnicy płci?
— Bez różnicy.
— Ile wynosi majątek?
— Cztery miliony i pół.
Były furyer rzucił się na krześle.
— Te cztery miliony pięćset tysięcy dają dochodu sto siedmdziesiąt tysięcy.
— Które zagarnąłbyś pan, gdyby stary wyciągnął nogi a dziecko żyło.
— Tak. Stary nienawidzi mnie i stosunki nasze są bardzo złe...
— Oko! Musi być bardzo wymagającym!
— Dodam nadto, że tylko na prośby jednego z krewnych mojej żony zgodził się zapisać majątek jej dziecku. Gdyby ona wówczas nie spodziewała się zostać matką, byłby ją wydziedziczył.
— Z czego wynika — przerwał Duplat, pragnąc dać dowód swej domyślności, — że gdy stryj dowie się o śmierci dziecka, może zmienić ostatnią swoją wolę, wolą w takim razie dostaniesz pan figę...
— Tak jest.
— Ależ to głupi stary! ile on ma lat?
— Siedmdziesiąt pięć.
— No, proszę pana, czyż nie lepiejby zrobił, gdyby był zmarł nie bawiąc się w pisanie testamentu? I bydlę zapewne zdrowe?
— Miał atak apoplektyczny i dla tego to sporządził testament.
— Głupiec! No, ale drugiego ataku nie wytrzyma! Powiedziałeś mi pan rzecz ciekawą... Ale dotychczas nie rozumiem, co ja w tem mogę pomódz?
— Potrzeba znaleźć jakiejkolwiek płci. dziecko nowonarodzone i podstawić je na miejsce zmarłego.