Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/28

Ta strona została przepisana.

— Czyż pan myślisz, że mam skład nowonarodzonych dzieci?
— Nie, ale mogę wskazać panu miejsce, w którem znajdziesz jedno.
— Więc pomyślałeś już pan o tem? — zapytał Duplat, zachwycony sprytem Gilberta. — Winszuję, jesteś pan dzielnym!
— Pomogło mi pewne wspomnienie.
— Jakie?
— Przypomniałem sobie pewnego żołnierza, poległego w bitwie pod Montretout i jego żonę, Janinę Rivat.
Duplat, usłyszawszy to nazwisko, odrazu zrozumiał sytuacyę.
Powoli przysunął krzesło nim łokciami, złożył pod brodę dłonie i rzekł:
— Powtarzam: jesteś pan dzielnym... Oddawna już musiałeś ułożyć ten plan. Prawda?
— W zarysach ogólnych — rzeczywiście; ale Janina Rivat przyszła mi na myśl dopiero przed kilkoma godzinami.
— Z jakiego powodu?
— Przypomniałem sobie pewien wypadek, z którego wyprowadziłem wniosek, że powinna odbyć słabość jednocześnie z moją żoną.
— Wniosek pański był trafny, gdyż rzeczywiście odbyła ją.
— Miała córkę czy syna?
— Nie wiem, wiadomo mi tylko, że dziecko to żyje, dowiedziałem się zaś o tem, jak również i o chorobie matki wczoraj wieczorem.
— Więc Janina Rivat jest chorą?
— Nawet bardzo niebezpiecznie.
— W takim razie popełnimy czyn miłosierny