Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/280

Ta strona została przepisana.

— Ja miałbym zostać mężem panny Rollin! — zawołał były kryminalista... — Ja!
— Namyślasz się pan?
— Namyślać się nigdy w życiu!... ale nie chce mi się wierzyć, że mówisz pan na seryo.
— Dlaczegóż by nie? Czyż vice-hrabia jest złą partyą?
— Pod względni pozycyi społecznej — bardzo dobrą... Ale może panu nie wiadomo, iż nie posiadam majątku.
— Nie dbam o to, gdyż córka moja będzie bogatą.
— W jakim wieku jest, panna Blanka?
— Skończyła siedmnaście lat, urodziła się podczas komuny.
— W iwnicy... dodał Grancey z naciskiem.
Gilbert namarszczył brwi i groźnie spojrzał na swego przyjaciela.
— Kochany vice-hrabio — rzekł ostro — nieraz słyszałem od ciebie te wyrazy: w piwnicy, które powtarzasz w jakimś zamiarze złośliwym. Skończmy z tem raz na zawsze. Jakiekolwiek znaczenie przywiązujesz do urodzenia mej córki w piwnicy, co jest rzeczą naturalną, gdyż w owych czasach było to jedyne miejsce bezpieczne, to mogę zapewnić cię, że jest ono mylne. Nie wiem jakie podejrzenia wysnułeś z niejasnych zwierzeń Duplata, ani jakie plany zbudowałeś na powodach, które zmusiły mnie do wystawienia temu łotrowi obligu na sto pięćdziesiąt tysięcy franków, ale i pod tym względem omyliłeś się grubo: Przyznaję, że spostrzegłszy pana niespodziewanie jako pełnomocnika byłego kapitana komuny, przestraszyłem się na chwilę; sądziłem bowiem, że Duplat był tak głupim, iż odkrył ci pewien ciemny punkt z mej przeszłości. I omyliłem się, a raczej pan wprowadziłeś mnie w błąd. Przybyłeś pan z zamiarem wyzyskania mnie drogą