Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/313

Ta strona została przepisana.

— Pocałujesz mnie wtedy, gdy będziesz ostrzyżony, ogolony, umyty i niepodobny do żebraka! Idź natychmiast i kup sobie ubranie i trochę bielizny.
— Za co? — zapytał Duplat głosem żałosnym.
Wdowa podeszła do szafy, wyjęła z niej bilet pięćsetfrankowy i podając go Duplatowi, rzekła:
— Za to. — Oddasz mi, gdy będziesz miał.
— A jeśli nie będę miał?
— To nie oddasz mi.
— Ach! jakaż ty jesteś Kobieta! — ze łzami w czach szepnął Duplat.
— A terasz ruszaj, oporządź się I wracaj na śniadanie punkt o dwunastej.
— Przyjdę.
— Ale pod jakiem nazwiskiem mam cię zapisać?
— Pod nazwiskiem Juliusza Servaize.
— A inne szczegóły?
— Pisz co chcesz.
Duplat udał się do wielkiego magazynu na placu Bastylii, zaopatrzonego we wszystkie przedmioty służące do ubrania, kupił całkowity garnitur, bieliznę i obuwie, na tym samym placu znalazł fryzyera, który go ostrzygł i ogolił brodę, następnie poszedł do łazienki, wymył się się starannie i na pięć minut przed dwunastą był już z powrotem w restauracyi swej przyjaciółki.
Palmira, zobaczywszy go tak zmienionego, pomyślała:
— Wygląda jeszcze wcale nieźle! — a głośno rzekła:
— Jesteś słownym... Ponieważ nie widzieliśmy się dawno, możesz mnie więc pocałować.
Duplat skorzystał z pozwolenia.
Gdy wstawali od stołu, Duplat przyznał się go-