Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/314

Ta strona została przepisana.

spodyni, że od ostatnich dni komuny nie widział podobnej uczty.
Nie zwlekając, wyszedł natychmiast na miasto w celu odszukania Gilberta Rollina.
Wiedział, że nie łatwo mu to przyjdzie, ale trudności nie przestraszały go.
Przyszło mu myśl udać się naprzód do kościoła św. Ambrożego i u księdza d’Areynes zasięgnąć wiadomości o Gilbercie.
— Pozna mnie — myślał — ale przecież nie zje. Nie wie zkąd wracam... Pokierowawszy rozmowę zręcznie, dowiem się, czy stary hrabia zdecydował się nareszcie umrzeć, czy p. Rollin odziedziczył po nim majątek i gdzie teraz mieszka. Zresztą przez te siedmnaście lat zmieniłem się tak dalece, że może klecha nie przypomni mnie sobie.
Wszedł do kościoła i zwróciwszy się do szwajcara, zapytał:
— Proszę mi powiedzieć, gdzie mogę znaleźć księdza wikarego?
— Czy księdza Debreuil?
— Nie, księdza d‘Aryenes.
— Mówi pan o dawnych czasach. Ksiądz d’Areynes jeszcze przed siedmnastu laty opuścił parafię.
— Umarł?
— Nie, dzięki Bogu, ale jest w więzieniu la Roquuette.
— W więzieniu la Roquette! — powtórzył Duplat zdumiony.
— Tak, jałmużnikiem. Tam możesz go pan zastać codziennie do godziny dziesiątej rano, a przynajmniej uzyskać adres jego mieszkania prywatnego.
Duplat podziękował i opuścił kościół.
— Nie głupim iść do więzienia la Roqnette — my-