Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/317

Ta strona została przepisana.

Tęskniła i nie mogła wyobrazi sobie, jak potrafi żyć bez tej, którą nazywała mamą Janiną.
Opanowała ją myśl porzucenia przytułku, udania się do Paryża i połączenia się z nią.
Ale jak znaleźć ją w tak ogromnem, nieznanem sobie mieście?
Z rezygnacyą odłożyła to marzenie na przyszłość i w pracy około chorych usiłowała złagodzić swa tęsknotę.
Pewnego rana wręczono jej zaadresowany do niej, list...
Serce Róży uderzyło gwałtownie.
Jedna osoba tylko mogła do niej pisać, a była nią Janina.
Pobiegła do swego pokoju, zamknęła się i otworzyła kopertę.
Pod listem był podpis Janiny.
Drżącą ręką zbliżyła papier do ust i ucałowała go.
Janina pisała:
„Droga, ukochana moja Różyczko! Przyrzekłam napisać do ciebie i często wyrzucałam sobie, że nie dotrzymałam obietnicy, ale ty jesteś tak dobrą i masz tak złote serce, że przebaczysz mi.
„Nie miej do mnie żalu, gdyż od czasu opuszczenia cię wszystkie myśli moje pogrążone są we wspomnieniach o mych biednych córkach. Miałam nadzieję, że Bóg dobry ulituje się nademną i wróci mi je, lecz wszystko skończone... moje marzenia rozwiały się i serce pokryło się żałobą... Chociażby córki moje żyły, pozostaną dla mnie zmarłemi.
„A jednak nie mam prawa skarżyć się, gdyż od przyjazdu do Paryża otoczono mnie taką życzliwością, że ja, com nic nie miała, jestem dziś zabezpieczona od niedostatku.