Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/325

Ta strona została przepisana.

Ruch ten, do którego nie przywykła, ożywił ją nieco, lecz i przestraszył.
Im bardziej zbliżała się do środka Paryża, tem więcej spotykała snujących się ludzi i tembardziej ogłuszał ją turkot powozów.
Wtem spotrzegła przed sobą kilkanaście krzyżujących się ulic.
Nie wiedząc, którą wybrać, zbliżyła się do jednego z przechodniów i zapytała:
— Niech pan będzie łaskaw powiedzieć mi, którędy należy iść na ulicę Féron?
— Proszę iść ulicą Denfert aż do bulwaru, a tam poinformować się znowu.
— Dziękuję panu?
Poszła, ale już z największym wysiłkiem ciągnąc nogi za sobą.
Głód szarpał jej wnętrzności i zimny pot oblewał twarz.
Przybywszy do przecięcia ulicy Denfert i bulwaru Port-Royal, zapytała znowu o drogę i gdy jej wskazano ją, powlokła się, podpierając się o ściany domów.
Weszła na ulicę Vaugirard i zapytała o ulicę, Féron.
— Piąta z kolei na prawo.
— Daleko to?
— Pięć, sześć minut drogi.
Odpowiedź ta zgalwanizowała ją.
Więc za kilka minut padnie w objęcia swej ukochanej mamy Janiny.

XVII.

Róża zapomniała o jedzeniu i nie szła, lecz biegła, rachując ulice z prawej strony.