Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/335

Ta strona została przepisana.

mogę coś opuścić... Przecież można ułożyć się po przyjacielsku. Daj pan sto tysięcy franków, a pokwituję go. Czy zgoda?
— Nie tylko sto tysięcy franków, ale nie dam nawet stu sou! Nie pozwolę oszukać się.
— Oszukać się?
— A tak, gdyż chcesz mnie pan obedrzeć! Całe opowiadanie twoje jest kłamstwem, gdyż nie zniszczyłeś obligu przed aresztowaniem.
— Ale...
— Powtarzam panu, że kłamiesz, a na dowód patrz!
Mówiąc to, Gilbert wysunął szufladkę biurka, wyjął z niej wykupione u Granceya obligi i pokazał je Duplatowi, nie dając mu ich do ręki.
Duplat rzucił się ku niemu jak jaguar, ale Rollin cofnął się o krok, pochwycił rewolwer i wymierzył ku niemu.

XIX.

Duplat, oślepiony wściekłością, nawet nie spostrzegł zwróconej ku sobie broni.
Podejrzenie, powzięte na początku rozmowy, zmieniło się w nim teraz w pewność.
— Ach ty złodzieju i donosicielu! Więc to ty ukradłeś mi te papiery! Tyś zadenuncyował mnie policyi, bo jakim sposobem dowiedziała się, że ukrywałem się pod nazwiskiem Juliusza Servaize? Śledziłeś mnie jak szpieg! Widziałeś gdym zakopywał butelkę w ogrodzie Palmiry w Champigny, której adres dałem ci wówczas, gdyż ufałem ci! Po ujęciu mnie udałeś