Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/337

Ta strona została przepisana.

— Ja, sprzedałem te papiery za pięćdziesiąt tysięcy, ja? ja?
— Nie staraj się pan oszukać mnie, bo to na próżno!
— Ależ ja pana nie oszukuję, mówię prawdę! Papiery te wraz z biletami bankowemi były zakopane w o grodzie Palmiry w Champigny, w butelce, pod drzewem. Przysięgam panu!
W głosie Duplata było tyle szczerości, ze Gilbert zachwiał się w swem przekonaniu.
— Czy znasz pan wice-hrabiego de Grancey? — zapytał Gilbert.
— Pierwszy raz słyszę to nazwisko.
— Jemu sprzedałeś pan te papiery i zarazem odkryłeś część naszej tajemnicy.
— To kłamstwo! Nic nie sprzedawałem nikomu!.. Zresztą, jakim sposobem mogłem sprzedać, skoro nie miałem ich w Numei?
— Więc od kogo Grancey dostał je?
— Nie wiem, ale chce pan dowodu, że mówię prawdę?
— Proszę o niego.
— Jeżelibym sprzedał, to powinna być na nich cesya...
— Niema jej.
— Więc widzi pan.
— Byłeś pan wtedy podobno chory na rękę.
— Rzeczywiście — odrzekł Duplat zdziwiony, nie mogąc pojąć, zkąd Rollin może o tem wiedzieć. — Miałem prawą rękę złamaną, ale to nie przeszkadzało mi podpisać się lewą.
— Przypomnij pan sobie...
— Nie mogę przypomnieć sobie faktu, który nie istniał. Nie sprzedałem nikomu i nikomu nie zwierzyłem się z naszą tajemnicą.