Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/34

Ta strona została przepisana.

— Nie, będę pana czekał przed domem, pod drzwiami wiodącemi do piwnicy, Jak prędko spodziewasz się pan powrócić?
— Nie pytaj pan nawet o to. Nie wiem jeszcze, jakim sposobem zabiorę dziecko Janiny Rivat. Rozumiesz pan doskonale, że powinienem uczynić to zręcznie i tak, by nikt mnie nie widział. A teraz w drogę.
Wyszli z mieszkania, poczem Duplat pobiegł ulicą, Gilbert zaś udał się do piwnicy.
Były furyer nie wiedział w jaki sposób dokona swego zobowiązania, przewidywał jednak, że największą przeszkodą może być Weronika.
Po rozstaniu się z Gilbertem zaczął zastanawiać się nad trudnościami, które w pierwszej chwili nie przyszły mu do głowy. Ale powiedział sobie, że musi je przezwyciężyć, chociażby zamiast jednej, potrzebował popełnić dwie zbrodnie.
Na ulicach ogłuszająca kanonada trwała ciągle i drobny przenikający deszcz nie ustawał padać.
Przedewszystkiem należy zabrać moje pieniądze.
Rzucił w otwór kanału swój uniform wojskowy i udał się na ulicę Saint-Maur, ale zaledwie uszedł papęset kroków, przecięła mu drugę barykada, strzeżona rzez kilkunastu rewolucyonistów.
— Kto idzie? — zapytał szyldwach, powstając nagle z za kupy kamieni, usłyszawszy zbliżające się kroki.
Jednocześnie kilka innyce głów pokazało się na wierzchu barykady. Duplat podszedł do żołnierza i rzekł go cichu:
— Paryż.
— Dąbrowski--odrzekł szyldwach.
Było to hasło wydane rano i niezmienione dotychczas.