Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/342

Ta strona została przepisana.

— A przynajmniej jest dla mnie kompromitującą. Chyba pojmujesz pan to. Nasz wspólny interes wymaga pańskiego wyjazdu.

XX.

— Zgadzam się na to — odrzekł Duplat — mimo to zostanę w Paryżu, dopóki nie uregulejemy naszych rachunków. W kwestyi tej postanowię później, ale chcę odebrać swoje pieniądze. Mam do czynienia z wami dwoma, a przypuszczam, iż nie uważacie mnie za takiego mazgaja, bym dał się wam oszukać. Otóż, jeżeli krępuję was, tem gorzej... Zapłaćcie, a przestanę krępować.
Gilbert chciał odpowiedzieć, lecz Grancey nie pozwolił mu.
— Wypłacę ci sto pięćdziesiąt tysięcy franków, ale potrzebuję wiedzieć wszystko, potrzebuję wyjaśnić sytuacyę. Jakim sposobem p. Rollin został twoim dłużnikiem? Jaką usługę wyświadczyłeś mu za tak pokaźną sumę? Odpowiedz mi wyraźnie, bez wybiegów.
Duplat wzrokiem pytającym spojrzał na męża Henryki, ale ten nic nie odrzekł.
— Och! och! — z uśmiechem rzekł były dependent — widocznie spowiedź niełatwa. Porzućcie ten wstyd fałszywy! Powiedziałem przed chwilą, że tworzymy doskonale dobraną trójkę zuchów, wolnych od przesądów... Nie powinniśmy więc mieć sekretów między sobą... Czy chcecie, bym wam pomógł?... Mówiliście o dzieciach porwanych Janinie Rivat... Otóż chyba nie mylę się, przypuszczając, że właśnie porwanie to jest węzłem, łączącym was z sobą i że