Strona:PL De Montepin - Róża i blanka.pdf/347

Ta strona została przepisana.

Wyjął z kieszeni pugilares, odliczył czternaście papierków tysiącfrankowych i podał je Duplatowi.
Ten odliczył je powtórnie i chowając rzekł:
— Nie powinienem ci dziękować, gdyż zwracasz tylko moją własność, lecz w każdym razie przyjm podziękowanie. A teraz dajcie zaliczkę na nową sprawę.
— Ile? — zapytał Gilbert.
— Dziesięć tysięcy franków.
— Na rachunek przyrzeczonej przez nas sumy?
— Rozumie się.
Gilbert wyjął z biurka dziesięć biletów bankowych i wręczył Duplatowi, który dołączył je do poprzednich.
— A teraz, kochani spólnicy, — rzekł, podając obie dłonie — czekam waszych rozkazów.
I oddalił się zadowolony.
— Trzyma nas w rękach — odezwał się Grancey do Gilberta. — Nie mogliśmy nic zrobić bez niego i dobrześmy uczynili, kupiwszy go sobie.
— Drogo kosztuje to nas...
— Trudno, mój drogi, kto chce coś zarobić musi czasem i stracić.

XXI.

W kilka dni po zainstalowaniu się Rdzy przy ulicy Féron, Janina, spełniając jej życzenie, udała się do księdza d‘Areynes z zamiarem znalezienia za jego pośrednictwem pracy dla swej rifimierki.
— Rad jestem z twego przybycia — rzekł ksiądz, spostrzegłszy ją — gdyż chciałem już posyłać po ciebie by ci coś zaproponować.